31 lip 2015

Od Taigi Cd. Artiego

W domu myślałam, że umrę z nudów, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chyba pierwszy raz w moim życiu dopadł mnie taki kryzys. Było dzisiaj całkiem ciepło więc ubrałam sukienkę, a włosy związałam w koka
Miał być krótki spacer, a nawet nie wiem kiedy znalazłam się pod sklepem z częściami samochodowymi. Był blisko warsztatu Artiego więc z ciekawości weszłam. Jak się okazało nie myliłam się. Zaśmiałam się cicho słysząc słowa starszego pana
- To miłe, że tak mówił - Powiedziałam z uśmiechem, klepiąc delikatnie plecy chłopaka - Taiga - Podałam mu rękę, ten delikatnie ją ujął i pocałował
- Feliks - Powiedział dumnie - Siadaj opowiem Ci niezwykłą historię. Zauważyłam błagalny wzrok Artiego, jednak to mnie jedynie jeszcze bardziej rozbawiło
- Chętnie posłucham - Usiadłam obok chłopaka i z uśmiechem patrzyłam na starszego mężczyznę
- To w takim razie ja was zostawię i... Sprawdzę co u chłopaków,  później wyłożę towar, albo coś w tym stylu - Wiedziałam, że chce się wykręcić, jednak jeszcze nie wiedziałam zbytnio dlaczego
- A czy ta historia jest trochę straszna? - Zapytałam nagle
- No cóż są w niej straszne sceny - Przyznał Pan Feliks
- To nie możesz mnie zostawić - Złapałam na bluzę chłopaka i zrobiłam smutną minkę - Co jeśli się wystraszę? - Zaczęłam przybitym głosem
- Arti! Nie możesz zostawić damy i wyjść, tak nie wypada, zwłaszcza, że może się bać. My jesteśmy mężczyznami, to co innego, ale ona jest taka krucha niewinna. Siadaj chłopcze i słuchajcie
Chcąc nie chcąc musiał usiąść i słuchać ze mną. Prawdę mówiąc opowiadał całkiem ciekawe, jednak miałam wrażenie, że opowiada film, niż swoją historię. Pomimo tego miło mi się go słuchało
- Ma Pan więcej opowieści? - Zapytałam, gdy skończył
- Oczywiście dziecko - Uśmiechnął się do mnie
- Chętnie posłucham, może jutro? Zrobię jakiś dobry deser, będzie się lepiej słuchało - Dodałam z uśmiechem
- Och umiesz piec, toż to wspaniale. Moja żona była mistrzynią w pieczeniu placków, do dzisiaj pamiętam jej murzynka - Widać była na jego twarzy smutek.
- A pamięta pan z czym robiła? - Zapytałam, przechylając głowę
- Skórka pomarańczy i orzechy - Uśmiechnął się słabo - Czas już na mnie, miło się z wami rozmawiało - Pożegnał się z nami i wyszedł ze sklepu
- To był Twój wuja? - Zapytałam patrząc na chłopaka, ten jedynie się uśmiechnął
- Nie, ale nie ma rodziny, nikogo bliskiego. Przychodzi do nas codziennie i mówi tą samą historię
- Mi się podobała - Wzruszyłam ramionami, nie bardzo rozumiejąc o co chodzi - Duży ten sklep - Przyznałam odchodząc w głąb
- Trochę - Przyznał chłopak idąc za mną
- Idzie się w nim zgubić - Weszłam w jakiś zakręt
- Znam ten sklep jak własną kieszeń - Zaśmiał się
- To mnie znajdź - Powiedziałam jedynie, nie wiem gdzie szłam, ale byłam cichutko mijając kolejne półki

(Arti?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz