Zszedłem na dół, zrobiłem nam kanapki z sałatą, ogórkiem, pomidorem i szynką. Do szklanek nalałem sok pomarańczowy. Wszystko ułożyłem na wodnym stoliku, po czym wsadziłem go do basenu.
Po chwili, do kuchni przyszła zaspana Taiga. Podeszła do mnie i przytuliła.
- Gdzie mi uciekasz? - mruknęła niezadowolona, zamykając oczy.
- Śniadanko robiłem. - pocałowałem ją w czoło.
- Gdzie? - rozejrzała się po kuchni.
- W basenie. - spojrzała na mnie zdziwiona. - Chodź, pokażę ci. - złapałem ją za rękę i wyszliśmy na taras, na basen. - Zapraszam... - powiedziałem pomagając jej usiąść na materacu wodnym.
Sam też usiadłem i podpłynąłem do niej, zaczęliśmy jeść w spokoju, rozmawiając.
Taiga?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz