- Dwie -odparłam i zdjęłam rękę z jego ramienia.
Usiadłam przy stole, a chłopak zajął miejsce naprzeciwko stawiając przed nami dwie gorące czekolady. Chwyciłam swoją szklankę w ręce jednak nie piłam. Trzymałam ją po prostu ciesząc się ciepłem, które dawała.
- Nie pijesz? -spytał Lukey, który w tak krótkim czasie zdążył już opróżnić prawie połowę swojego kubka.
- Ciepłoooo.... -mruknęłam cicho, a blondyn zaśmiał się.
Popatrzyłam na niego.
- No spróbuj. Chcę wiedzieć czy ci smakuje -poganiał.
- Jestem pewna jesteś na tyle dobrym kucharzem, że nie spierniczyłeś tej czekolady.
Zaśmiałam się, a on mi zawtórował. Widząc, że chłopak nadal czeka wzięłam łyk po czym wykrzywiłam twarz w udawanym grymasie.
- Bleee.... -powiedziałam starając się ukryć rozbawienie
- Oj no wiesz -Hemmo udał obrażonego.
- No przecież żartuję -odparłam i napiłam się znowu- naprawdę dobra.
- No mam nadzieję -uśmiechnął się
Po chwili do kuchni wbiegła Molly. Zatrzymała się przed stołem i zaczęła nas obserwować. Zdawało się, że zastanawia się do kogo powinna podbiec najpierw. Szczekając wesoło wskoczyła na kolana chłopaka i oblizała pyszczek.
- Hej, może pójdziemy z nią na spacer? -spytałam, a widząc jego niechętne spojrzenie dodałam- No proszę, nie będziemy długo.
Luke? (Jak mogłeś spierniczyć czekoladę? ;D)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz