- Ech, a co by tu dużo mówić? Interesuję się motoryzacją, jak można się domyślić... motocross, piłka nożna, bodyboard, kitesurfing, surfing, wakesurfing, freestyle football, parkour, skateboard, snowboard, muzyka, taniec nowoczesny, bregdens, gitara, rysowanie, sporty ekstremalne, wspinaczka, mountainboard, mountain bike, wyścigi. - zacząłem wymieniać.
- No... trochę tego jest... - uśmiechnęła się, odwzajemniłem gest.
Rozmawialiśmy dość długo, aż przerwał nam ewidentnie nawalony koleś. Aż się zataczał i co chwilę, wdawał w kłótnie.
- Pół litera, prosz. - wydukał opierając się o blat.
- Panu to już chyba wystarczy. Proszę wyjść. Nie chcemy tutaj zamieszek. - powiedziała spokojnie.
- Ty mi nie mów co robić, sam wiedzieć jak żyć. - odpowiedział nie do końca wiedząc, co właśnie dzieje się wokół niego. - Lafiryndo. - dodał, chwycił moją szklankę od coli i rzucił nim o podłogę.
- Do pana trzeba językiem morsa? - spytałem i wyprowadziłem go z lokalu.
Gdy wróciłem, Taiga zabierała się za sprzątanie, kucnąłem koło niej.
- Daj, pomogę. - powiedziałem chwytając zmiotkę i szufelkę.
Taiga?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz