- Wszystko w porządku? - spytałem nachylając się nad nią.
- N-nie wiem. - odpowiedziała lekko zmieszana.
Pomogłem jej wstać i usiąść z powrotem na fotel. Widząc że co chwilę spogląda na boki, powiedziałem...
- Może lepiej stąd chodźmy... - kiwnęła zgodnie głową z wdzięcznością.
Wstaliśmy, skierowałem wzrok na dzieciaki, podejrzewam że to oni za tym wszystkim stoją.
- A wy smarkacze nie macie co robić? - warknąłem.
- Dopuść, chodź.... - powiedziała cicho i pociągnęła mnie w stronę wyjścia.
Taiga?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz