Szliśmy w milczeniu aż doszliśmy do samochodu zatrzymalam się, a mój wzrok stanął na koszulce którą zaczęłam się bawić
- Arti... - zaczęłam cicho
- Tak? - poczułam jego wzrok na sobie
- Przepraszam - spojrzalam na niego - Nie sądziłam że tak się to potoczy myślałam że będzie nieco inaczej, a wyszło na to że zepsulam Ci film
- To nie Twoja wina a i tak mi się nie podobał - zrobił krok w moją strone jednak ja się cofnelam
- Powinnam już być w domu, jutro mam trochę pracy - Powiedziałam bez żadnego wyrazu
- Rozumiem - westchnął. Minelam go i zajelam miejsce obok kierowcy. Przez całą droge patrzylam przez okno, było mi głupio.
(Arti?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz