Gdy wydostaliśmy się z miasta, droga przez las zajęła nam około piętnaście minut, a wtedy, przed nami rozciągnął się krajobraz górski.
- No to pod górę. - westchnąłem i ruszyliśmy przed siebie.
Było trochę stromo, lecz dawaliśmy radę. Było by okey, gdybyśmy nie natrafili na teren kamienisty i śliski zarazem. Postawiłem nogę na wystającym kamieniu a drugą oparłem na skale, nie zdążyłem się wspiąć, gdyż kamień się ukruszył a ja upadłem.
- W porządku? - spytała, skinąłem głową i wstałem.
- Inaczej tego nie zrobimy... - powiedziałem wyciągając z plecaka uprzęże.
Założyliśmy je, musiałem trochę pomóc Tai, lecz udało się. Zarzuciłem linę na górę, a hak zaczepił się na mocną skałę. Pociągnąłem z całej siły liną kilka razy, aby upewnić się czy jest wytrzymała. Następnie podpiąłem do siebie dziewczynę i wyciągnąłem do niej rękę.
Taiga?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz