Zmarszczyłem brwi, przerzucając w głowie dzisiejsze wydarzenia. Przygryzłem wargę w okolicy kolczyka.
- Niedawno jak wracałem ze sklepu, pod budynkiem jakiś się szwendał - powiedziałem w końcu.
Dziewczyna w ciągu sekundy się ożywiła.
- To może być mój szczur! - powiedziała. - Muszę go natychmiast znaleźć!
Już chciała odbiec, ale zatrzymałem ją, łapiąc za ramię. Spojrzała na mnie pytająco.
- Pomogę ci - powiedziałem. - Molly, chodź! - krzyknąłem, a obok mnie, w mgnieniu oka, pojawiła się szaro-biała suczka.
Zamknąłem drzwi na klucz, po czym sprawdziłem czy faktycznie są zamknięte. Następnie szedłem korytarzem razem z nowo poznaną i Molly.
- Nie boisz się, że ci ucieknie? - spytała szatynka, wskazując na mojego psa, a ja odruchowo podążyłem za jej dłonią. Molly dreptała obok mojej nogi z wywalonym językiem.
- Nie- odpowiedziałem natychmiastowo. - Ona nie odejdzie ode mnie na krok, gdy jesteśmy poza mieszkaniem, jeśli jej na to nie pozwolę.
Dziewczyna odpowiedziała mi tylko uśmiechem.
- A tak w ogóle to jestem Luke - przedstawiłem się, uświadamiając sobie, że tego wcześniej nie zrobiłem.
- Róża, miło mi - uśmiechnęła się ponowne, a ja ten gest odwzajemniłem.
Dalsza droga odbyła się w ciszy, a gdy wybiegliśmy na chodnik, zacząłem rozglądać się uważnie, każąc psu szukać. Molly posłusznie wykonała polecenie, a po chwili szczekała jak opętana na jeden kubeł ze śmieciami, z którego nagle wyłonił się mały łebek.
[Róża?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz