- Ja już pójdę - uśmiechnęła się Vanessa, kierując się w stronę drzwi. Podążyłem za nią.
- Już? - mruknąłem z dezaprobatą. Gdy dziewczyna spojrzała na mnie z politowaniem, zerknąłem na zegarek. - O kurwa, druga - zacząłem się śmiać. - Niedługo do pracy - ziewnąłem.
- Tak, już - wywróciła oczami. - Dobranoc, Lukey - powiedziała, przytulając mnie.
- Dobranoc - uśmiechnąłem się, odwzajemniając uścisk.
[Van? Wybacz, ale nie mam weny ;-;]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz