6 sie 2015

Od Luke'a do Vanessy

   Słyszałem, że niedawno wprowadziła się, obok mnie, nowa lokatorka budynku. Pomyślałem, że będę miłym sąsiadem i nie zachowam się jak cham, który ignoruje wszystko i wszystkich wokół. I na pewno nie zamierzam być tak wredną osobą, jaką jest ta Rosjanka, o której wspominała Róża. Na szczęście jeszcze jej nie poznałem i - z całą pewnością - nie śpieszy mi się do tego. Jak na razie staram się ją omijać szerokim łukiem.
   Odłożyłem swoją gitarę na łóżko, pogłaskałem śpiącą Molly i wyszedłem z mieszkania, poprawiając na szybko fryzuję, gdy mijałem lusterko. Wygładziłem koszulkę z logiem Nirwany i wyszedłem ze swojego mieszkania. Chciałbym zrobić dobre wrażenie na nowo poznanej osobie.
   Zapukałem do drzwi, wypuszczając z ust powietrze. Stresuję się trochę i nawet nie wiem czym. W ogóle... jest czym się stresować? To tylko osoba, którą wypadało by poznać. Przecież mnie nie zje, prawda? No chyba, że jest kanibalką (w co, szczerze, wątpię).
   Usłyszałem cichy, damski głos wydobywający się ze środka mieszkania, a po kilkunastu sekundach, drzwi się otwarły, a w nich pojawiła się szatynka.
   Poczułem się, jakby moje nogi były z waty.
   Dziewczyna miała długie, piękne włosy, spadające kaskadami po jej szczupłych ramionach. Jej piękne zielone oczy wpatrywały się we mnie, a ja - jak skończony idiota - przyglądałem się jej, nie potrafiąc wydusić z siebie ani jednego słowa. Normalnie tak, jakby ktoś odciął mi język.
   Jednym słowem - dziewczyna była śliczna, a jej widok sprawiał, że w moim brzuchu, latały tysiące małych motylków.
   - J-jestem Luke - powiedziałem, gdy udało mi się zejść na Ziemię i przypomnieć sobie, po co tu się zjawiłem.

[Vanessa? ^-^]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz