Kobieta zaczęła odchodzić.
-Co jej może zrobić chory pies- mruknęłam pod nosem. Pies zaczął węszyć i próbował otworzyć mi torbę. Nie zwracając uwagi na sąsiada wyjęłam dla niego psią chrupkę. Zdążył już przejrzeć całą moją torbę. Omal nie rozsypał witaminy D dla Noe'go. Jest jeszcze karma dla Szczebrzerząszczka, wapno i inne rzeczy.
-Wracając do tematu jak długo tu mieszkasz?- zwrócił się do mnie
-Około tygodnia. I obym już nie musiała czegoś robić z drzwiami- spojrzałam na spaniela i ruszyłam w stronę schodów- Rozumiem, że na szóstą mam być, dobrze zrozumiałam?- zerknęłam do tyłu
-Tym razem się nie spóźnij.
-O to się nie martw. Swoją drogą, fajnego masz przyjaciela- powiedziałam i weszłam na drugie piętro. Goldi szedł obok mojej nogi merdając krótkim ogonkiem. Kiedy stanęliśmy przed drzwiami udawał debila.
Otworzyłam lekko drzwi, które ledwo się trzymały i odłożyłam torbę na komodę.
-Ślepy na jedno oko pies rozwalił mi drzwi. Wielkie dzięki- spojrzałam na niego lecz ten tylko głupkowato zerkał w moją stronę.
Przymknęłam drewniane, chyboczące "wrota". Tuptuś siedział w klatce, Roman na gałęzi, Goldi myślał, że nie wiem, że to on i wylegiwał się na małej, trzyosobowej kanapie. Szczebuś natomiast wbiegł mi na rękę i wdrapał się na ramię, liżąc w ucho i domagając się jedzenia. No i jeszcze Noe, urządził sobie wycieczkę. Na szczęście rano dostał jedzenie, teraz wił się pod drzwiami majestatycznie, niebiesko wyglądając. Wyjęłam z torby następujące rzeczy i odłożyłam je na stolik:
Witamina D w proszku, Kolba z jedzeniem dla szczura, wapno dla królika, witaminy dla ptaków, psie chrupki.
Weszłam do kuchni i otworzyłam szafkę. Szukałam czegoś by naprawić drzwi, a jak będę miała więcej pieniędzy od razu kupić nowe. Przydadzą się. Tak szczerze mówiąc te są...
Nie zdążyłam dokończyć myśli. Usłyszałam huk. Natychmiast wbiegłam do przedpokoju. Na drzwiach leżał Noe. Nie wiem jak te zwierzaki to robią...
Drzwi były wywalone na zewnątrz. Sąsiedzi raczej mnie nie polubią. Na dodatek pewnie ta kobieta przyleci...
Zaczęłam podnosić węża z zniszczonego prawie do końca przedmiotu uważając na sidzącego na ramieniu Szczebrzerząszczka.
Tristan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz