Weszłam do klubu. Byłam tu umówiona w sprawie pracy. Zależało mi na niej, bo kasa była mi potrzebna.
Do niedawna pieniądze wysyłane przez rodziców wystarczyły mi. Teraz jednak gdy mama nie żyje, a ojciec trafił za kratki...cóż musiałam sobie radzić sama.
Wewnątrz znajdowały się tylko dwie osoby. Były to dziewczyny mniej więcej w moim wieku. Jedna z nich zmywała stoliki, a druga siedziała za barkiem.
- Szukam szefa -zwróciłam się do brunetki za ladą, która właśnie pisała z kimś sms-y.
Słysząc mnie oderwała wzrok od telefonu.
- Zaraz przyjdzie, wyszedł na chwilę -powiedziała
- Yhym...
Nastała niezręczna cisza. Na szczęście nie trwałą zbyt długo, bo blondynka, która do tej pory zajęta była sprzątaniem podeszła do nas. Odłożyła ścierkę na blat po czym usiadła koło drugiej dziewczyny.
- Kto ty? -spytała
- Sierra. Będę z wami pracować.
- Ja jestem Taiga, a to Vanessa. Mam nadzieję, że spodoba ci się tu. Chodź musisz uważać na niektórych klientów. To zboczeńcy.
- Nie więksi niż nasz szef -dodała Van
Wybuchnęłyśmy śmiechem. Właśnie w tej chwili do klubu wszedł pracodawca.
- O wilku mowa -mruknęła Tai.
Znów się zaśmiałyśmy ale tym razem ciszej by koleś nie zorientował się o co chodzi.
- A wam co tak wesoło? -spytał lecz wcale nie czekał na odpowiedź.
Poprosił mnie tylko na stronę i omówił parę podstawowych spraw po czym poszedł na zaplecze. Skierowałam się w stronę drzwi, a wychodząc usłyszałam tylko:
- Do zobaczenia wieczorem.
Uśmiechnęłam się i ruszyłam chodnikiem w stronę mojego domu. Mieszkałam trochę daleko i z pewnością szybciej wróciłabym samochodem ale tym razem z tego zrezygnowałam. Wolałam się przejść by przy okazji obejrzeć dokładniej miasto. Mieszkałam tu zaledwie od dwóch dni i nie miałam jeszcze czasu rozejrzeć się co gdzie jest.
Z zamyślenia wyrwało mnie uderzenie, bo jak się okazało zderzyłam się z kimś.
<Kosiu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz