Stałam zanurzona w wodzie aż po szyję. Lukey się nie wynurzał. Zaczęłam panikować. "O kurde a jak coś mu się stanie?". Rozejrzałam się wokół po czym w panice zaczęłam chodzić wśród fal szukając chłopaka.
- Hemmo! -w moim głosie dało się usłyszeć strach- To nie jest śmieszne! Wychodź!
Dalej obserwowałam taflę wody w nadziei, że go gdzieś zobaczę gdy nagle poczułam uderzenie w plecy i prawie runęłam do wody gdyby nie to, że w ostatniej chwili udało mi się odzyskać równowagę.
Nie musiałam się odwracać by wiedzieć kto to zrobił. Wiedziałam, że był to Lukey. Miałam już odwrócić się i pchnąć do wody, gdy nagle przyszedł mi do głowy pomysł. A konkretnie plan zemsty. Stałam plecami do chłopaka nie ruszając się. Czekałam aż podejdzie bliżej.
- Van...echmmm...-blondyn wyraźnie czekał na jakieś oznaki życia.
Wydawał się być zdziwiony moim zachowaniem. Ja jednak cierpliwie stałam. Po chwili zaczął iść w moim moim kierunku. Gdy czułam, że jest wystarczająco blisko odwróciłam się i ochlapałam go wodą. Jak się okazało większa część wylądowała mu na głowie sprawiając że mokre włosy opadły mu na czoło. Zaczęłam się śmiać. Zawsze bawił mnie widok Hemmo z zepsutą fryzurą. On jednak korzystając z mojej nie uwagi szybko poprawił włosy po czym pchnął wodę w moim kierunku.
Spędziliśmy dobrą godzinę śmiejąc się i ochlapując nawzajem gdy poczułam, że robi się coraz zimniej. Spojrzałam na niebo. Słońce było już nisko, a turystów na plaży robiło się coraz mniej. Właściwie oprócz nas została tu niewielka garstka ludzi.
- Wiesz chyba powinniśmy wracać.
<Hemmo? Jak widzisz mnie też opuściła vena>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz