Wchodząc do namiotu od razu zawinęłam się w śpiwór, żeby zrobiło mi się cieplej. Spojrzałam na chłopaka i przyciągnęłam swój plecak
- Też zrobiłam kanapki - Powiedziałam - Trzeba je szybko zjeść, bo się zepsują - Nawet nie słuchałam jego sprzeciwów po prostu wcisnęłam mu do ręki małe zawiniątko. Sama odpakowałam swoje i zaczęłam powoli jeść.
- W sumie to co robią Twoi rodzice? - Zapytał nagle przełykając kawałek chleba
- Mają swoją firmę - Wzruszyłam ramionami. Ten spojrzał na mnie dziwnie - Pewnie zaraz zapytasz dlaczego pracuje w barze skoro moi rodzice mają kase - Zaśmiałam się cicho - Tak jakby mnie wydziedziczyli, ale nie bardzo się tym przejęłam - Ponownie wzruszyłam ramionami - Smakuje Ci? - Zapytałam
- Tak, Trochę inny smak niż kanapki które dotychczas jadłem - Przyznał
- A widzisz, bo tam jest mój tajny składnik - Zaśmiałam się. Gdy skończyliśmy, wrzuciliśmy śmieci do woreczka i do torby, żeby nie śmiecić lasu. Cicho się do niego zbliżyłam i dźgnęłam w brzuch
- Ej - Zaśmiał się i chciał zrobić to samo, jednak gruba warstwa śpiworu mu to uniemożliwiała
- Ha, ja mam tarczę - Powiedziałam dumnie i pewna swojej wygranej
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz