- Poszedłeś sobie kupić sorbet? -popatrzyłam na Luke'a z udawanym wyrzutem
- Nooo...tak -zawahał się
- Beze mnie? -w odpowiedzi otrzymałam tylko niezrozumiałe spojrzenie, po którym nastała krótka cisza.
- To teraz idziemy po drugi. Dla mnie.
Chłopak zaśmiał się i wziął nasze deski w ręce. Odniósł je do tego samego faceta od którego je wypożyczyliśmy po czym zaprowadził mnie do małego stoiska.
- Sorbet proszę -powiedział Luke, a sprzedawczyni rzucając nam krótki uśmiech zabrała się do roboty.
Po chwili podeszła do nas z powrotem podając mi zamówienie. Wyjęłam swój portfel i już miałam wyciągnąć z niego pieniądze gdy usłyszałam głos towarzysza:
- Van, ja zapłacę - podał dziewczynie monety
Wzięłam swój deser i ruszyłam z blondynem na krótki spacer wzdłuż morza.
- Nie trzeba było...-zaczęłam
Czułam się trochę głupio, że to on płacił za wszystko. Za deski, piankę, no i jeszcze sorbet.
- Nie ma sprawy -powiedział przelotnie spoglądając mi w oczy.
Nastała cisza. Szliśmy dalej rozglądając się wokół i słuchając wesołych okrzyków dzieci chlapiących się w wodzie.
Luke? Brak pomysłów....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz