-Van pośpiesz się! -usłyszałam krzyk Luke'a, który biegł już w stronę morza, zerkając na mnie niecierpliwie.
Nie chcąc zostać w tyle szybko wbiegłam do wody. Ochlapałam przy tym paru młodych plażowiczów, którzy oczywiście musieli wyrazić swoje niezadowolenie na głos. Nie zwracając uwagi na wyzwiska lądujące pod moim adresem położyłam się na desce i popłynęłam za blondynem zostawiając hałas i krzyki za sobą. Gdy wystarczająco oddaliłam się od lądu, wstałam starając się utrzymać równowagę.
Na początku szło mi to nie najlepiej, więc trzymałam się bliżej Luke'a, który dawał mi cenne wskazówki ale z czasem zaczęłam czuć się na tyle pewnie, że odłączyłam się od niego i samodzielnie pokonywałam fale. Po jakimś kwadransie całkowicie straciłam go z oczu ale nie był to dla mnie problem, bo samotne surfowanie -jak się okazało- też może być przyjemne.
~jakieś dwie godziny później~
Wspinając się na kolejną falę popatrzyłam na słońce, które powoli chowało się za horyzontem barwiąc niebo kolorami fioletu i oranżu. Wszystkie chmury zniknęły już z nieba robiąc miejsce ptakom, które przelatywały nad moją głową. Zamknęłam oczy. Wciągnęłam powietrze i poczułam świeżą, morską bryzę wypełniającą mnie od środka. Woda delikatnie muskała moją skórę, a wiatr nieśmiało targał włosy. Czułam się po prostu cudownie.
Zachwycając się tą chwilą zupełnie zapomniałam o skupieniu. W pewnym momencie zaczęłam się chwiać. Próbując odzyskać równowagę pogorszyłam tylko swoją sytuację i spadłam prosto do wody. Szybko wynurzyłam się na powierzchnię i łapczywie zaczerpnęłam powietrza. Przytrzymując się jedną ręką deski, odgarnęłam z twarzy mokre włosy. Dzisiaj już kilka razy zdarzyło mi się spaść lecz tym razem nie miałam zamiaru wracać na deskę, bo zaczęłam czuć straszne ssanie w żołądku.
Rozejrzałam się szukając wzrokiem Luke'a jednak nigdzie nie mogłam go znaleźć.
Cóż z Hemmo czy bez jestem już tak głodna, że muszę coś zjeść -pomyślałam.
Jeszcze raz przeleciałam wzrokiem taflę wody, po czym zrezygnowana popłynęłam w stronę plaży. Gdy w końcu dopłynęłam przeniosłam swoje stopy na miękki piasek. Postawiłam sprzęt na ziemi i oparłam się o niego myśląc gdzie mogłabym pójść. Wiedziałam, że musi gdzieś tu być jakiś barek czy coś takiego tylko nie bardzo wiedziałam gdzie.
Z zamyślenia wyrwała mnie czyjaś dłoń, która ni stąd ni z owąd znalazła się na moim ramieniu. Niemal w tym samym momencie zza moich pleców dało się usłyszeć przerażający krzyk:
- Łaaaaa!!!!!
Serce podeszło mi do gardła, a z moich ust wydobył się okrzyk przerażenia. Chcąc odwrócić się i sprawdzić kto za mną stoi zahaczyłam nogą o deskę i upadłam.
Podniosłam głowę.
Na de mną stał oczywiście Lukey, który śmiał się na cały głos, zadowolony ze swojego żartu.
Nie wiem co bardziej go rozbawiło- mój krzyk czy upadek- ale w każdym razie wiedziałam, że muszę się zemścić. Szybko podniosłam się i pchnęłam blondyna na ziemię. Upadł nie bardzo wiedząc co się właśnie stało. Z początku wydawał się być jakiś oszołomiony jednak po chwili razem wybuchnęliśmy śmiechem.
Hemmo? [Łaaaaaaa!!!!!! ;)]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz